Eveline Face Therapy dermoREVITAL – recenzja
Żółte cienie wokół oczu to coś, z czym borykam się od kilku lat. A dokładniej, od czasu urodzenia pierwszego dziecka zmiany hormonalne nie zasiały spustoszenia w moim organizmie ale na kilka rzeczy miały wpływ. Są nimi właśnie problemy ze skórą wokół oczu. Czy Eveline Face Therapy dermoREVITAL to ich rozwiązanie?
Eveline Face Therapy dermoREVITAL – (kuracja na cienie) czym jest?
Eveline Face Therapy dermo REVITAL to ekspresowa kuracja, która ma wspierać walkę z nieestetycznymi cieniami i opuchlizną. Producent deklaruje:
- redukcję cieni i obrzęków – 96%
- rozświetlenie skóry wokół oczu – 97%
- intensywne nawilżenie – 86%
- wygładzenie i ujędrnienie – 83%

Ok, co znajdziemy w składzie serum (będę tak właśnie nazywać ten produkt)?
- prodizia,
- kofeina,
- aquaxyl,
- matrixyl 3000,
- illumi complex,
- kwas hialuronowy.
Eveline Face Therapy dermoREVITAL – efekty
Pominę znaczenie każdego ze składników i przejdę od razu do recenzji. Na początek podsumowanie działania w dziesięciostopniowej skali (10 oznacza, że coś jest the best):
- redukcja cieni i obrzęków – 8/10
- rozświetlenie skóry wokół oczu – 5/10
- intensywne nawilżenie – 9/10
- wygładzenie i ujędrnienie – 8/10

Jeżeli chodzi o redukcję cieni (zwłaszcza żółtych na górnej powiece) serum zadziałało jak należy. Szczerze nie spodziewałam się zobaczyć zbyt dużej różnicy, a tu proszę, miłe zaskoczenie.
Szczególnego rozświetlenia nie zauważyłam, coś tam lekko działa ale to nie jest efekt, który byłby szczególnie dostrzegalny.
W kwestii nawilżania to w zasadzie nie mam zarzutów. Serum ładnie zmiękczyło moją skórę i zniknęły suche skórki pod oczami.
Działanie ujędrniające również uważam za pozytyw, który trzeba podkreślić. Ma to zapewne związek z intensywnym nawilżeniem, co również pozytywnie wpłynęło na stan mojej skóry.
Póki co nie zauważyłam żadnych efektów ubocznych, a serum stosuje już 4 tygodnie. Od siebie dodam jedynie, że minusem w moim przypadku jest jedną rzecz: gdy kilka dni z rzędu nie używałam serum, problem cieni szybko wracał. Cóż, pozostaje mi się smarować do końca życia 😉